CyprianPolak CyprianPolak
275
BLOG

Powstanie Warszawskie - o filmie i filmach slów kilka

CyprianPolak CyprianPolak Kultura Obserwuj notkę 0

 

Zobaczmy najpierw jak rzecz opisuje oficjalna strona filmu:


„Powstanie Warszawskie” to pierwszy na świecie film fabularny zmontowany w całości z materiałów dokumentalnych.

……………………..
Posiłkując się nowoczesną technologią koloryzacji i rekonstrukcji materiałów audiowizualnych oraz zapraszając do współpracy grupę znamienitych twórców, jego autorzy zrealizowali projekt, który nie ma odpowiednika w skali światowej

Reszta tutaj:


Te opisy zresztą  powielane są przez portale filmowe i inne, znajdziemy to w początkach recenzji i opisów filmu.

Zawsze pisząc recenzję staram, się nie czytać innych aby się nie sugerować. Toteż zapoznałem się z nim po napisaniu materiału. Opinie są często podobne do mojej.

Do każdego filmu fabularnego przykładam miarę artyzmu dzieła choćby rzecz była patriotyczna i historyczna. To że film jest nasz, słuszny i potrzebny nie zadowala mnie.

Tutaj jednak  jak napisali sami twórcy jest to:

Pierwszy na świecie dramat wojenny non-fiction


Zatem nie możemy przykładać tej miary (choć jest to nazwane fabułą).
Można natomiast zwrócić uwagę na kilka elementów.

Czy próba splecenia tego w fabułę głosami zza kadru jest szczęśliwa? Czy pokolorowanie i udźwiękowienie niemych kronik to dobry pomysł?
Czy w ogóle taki projekt był dobrym pomysłem?
Ogólnie trzeba na te pytania odpowiedzieć : Tak, to dobry pomysł.

Na pewno było to potrzebne.  Powinny zresztą o Powstaniu powstawać różne filmy (ja sam to dawniej mówiłem) pokazujące różne ujęcia tematu. Mam tu na myśli fabuły. I skromne, nawet coś w rodzaju teatru telewizji i przynajmniej jedno widowisko za 50 milionów euro. (Ale na takie ostatnie nie zanosi się ani dziś ani za kilka lat. Na takie pieniądze na film. A tak naprawdę to kwota jest za mała. Powinno być to sto milionów.)

Po to aby m. innymi były różne ujęcia tematu napisałem swego czasu scenariusz  filmu fabularnego „Damy radę, panie pułkowniku!”, który teraz jest udostępniany.


Jak łatwo się domyśleć wydźwięk tytułu jest ironiczny.


Jest to zresztą materiał na film z rozmachem. Biorąc pod uwagę że przez część filmu oddział tytułowego bohatera idącego na pomoc walczącej Warszawie porusza się na pięciuset koniach plus zwierzęta juczne i zapasowe, raczej w większości ujęć niezadowalające byłyby konie stworzone cyfrowo trzeba byłoby na potrzeby filmu wynająć sławetny pułk dawnego Mosfilmu. Teraz jednak za takie wypożyczenie każą oni sobie słono liczyć. (Przypomnę tu że w „Ogniem i mieczem”  koni było 120. a jak to  i inne rzeczy wyszły widzieliśmy.
To oczywiście nie wszystkie duże koszty mojego projektu (choć właśnie wszystko jest w granicach filmowego rozsądku). Myślę że sześćdziesiąt milionów euro mogłoby starczyć.

Ktoś powie: dużo. Dużo , niedużo – tyle kosztuje film kostiumowy, historyczny w Europie zrobiony z pewnym rozmachem, którego to rozmachu często w przypadku takich filmów nie da się uniknąć aby film po prostu mógł być dobry.

Jaki problem raz na kilka lat w kraju tak bogatym z natury jak Polska gdzie miliardy złotych znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, albo nie są pozyskiwane zrobić film raz na kilka lat za milionów złotych dwieście? Jeśli państwo jest na tyle bogate że może odpuszczać podatki sieciom zagranicznych supermarketów, pozwalać na transfer zysków za granicę z polskich banków przejętych przez kapitał obcy, corocznie odpuszczać jakieś dwa miliardy (cyt. z pamięci) Gazpromowi należnych opłat, które winien wnosić za tranzyt gazu przez nasz kraj to czyż nie stać na marne na tym tle 200 milionów złotych i to raz na kilka lat? Ba stać nawet na 200 milionów co roku. Tym bardziej że larum grają, a o Polsce mówi się na świecie albo źle, albo wcale.  Wobec polityki historycznej Niemiec ale i Rosji pokazywanie nas jako ofiar jest tym bardziej potrzebne. Ale aby świat to chciał oglądać musi to być za prawdziwe pieniądze. Nie wystarczy że to nasze, polskie i słuszne.


Tyle na razie ogólnego wtrętu o filmach o Powstaniu. Wróćmy do filmu „powstanie Warszawskie” – unikalnego pomysłu.

Nachodzi mnie tu taka refleksja – mówi się że wszystko już było, a jednak zawsze można wpaść na nowy pomysł ,niby dość oczywisty.
Niby –Polska obecnie (niby – Polska od roku 1945 do teraz) to kraj gdzie szczególnie chętnie kradnie się pomysły filmowe. Zdarza się to wszędzie, ale w Polsce bardziej. Bardziej niż w Rumunii, Czechach, Węgrzech nie mówiąc o krajach zachodnich.

A tutaj proszę, jak rzadko na początku filmu widzimy: „ Według pomysłu Jana Komasy”.
Ale oczywiście Komasie (choć młody, bo takim się najczęściej pomysły w ersatz – Polsce kradnie) nie można było tego zrobić bo i za bardzo swój z powodów niemerytorycznych, ale i z merytorycznych. Reżyser „głównego” filmu o Powstaniu, który w siedemdziesiątą rocznicę Powstania Warszawskiego wejdzie na ekrany.

Do projektu wedle dostępnych informacji zatrudniono osoby , które odczytywały mowę z ruchu warg na kronikach. Nie wiem na ile słowa „wypowiadane” przez widziane postacie w kronikach są wiernym odtworzeniem tego co dało się odtworzyć, ile jest dodane tam gdzie nie można być pewnym. Czy też zostały zmienione aby być bardziej „współczesne” a zachowany został sens bo i takie wrażenie można odnieść.
Sam pomysł spięcia tych kronik w fabułę nie jest oczywiście czymś złym, zależy jednak wszystko od wykonania.
Ja mam mieszane uczucia. Na usprawiedliwienia scenarzystów i dialogistów można powiedzieć że rozmowy operatorów za kadrem nie są nigdy zbyt fascynujące, nawet kręcących tak wyjątkowe wydarzenia. Na pewno można je było jednak zrobić lepiej.

Podsumowując – film na pewno warto i trzeba obejrzeć. Czy koniecznie w tym wypadku w kinie? Zawsze preferuję projekcję kinową. Trochę inaczej jest jednak w przypadku dokumentu i rzeczy z nim związanych, A tak trzeba mimo wszystko traktować ten film.
I nazwać go dawnym określeniem : Dokument fabularyzowany.
Na film jednak nie pójdzie kilka milionów ludzi, tak jak nie poszłoby na inny dokument. Większość ludzi która chodzi do kina chętnie od czasu do czasu obejrzałyby jakiś dokument w kinie kierują się jednak także choćby i podświadomie kwestią finansową. Nie bardzo mają ochotę w kinie za dokument którego produkcja kosztowała choćby i kilkaset tysięcy złotych zapłacić dwadzieścia i więcej złotych za bilet, gdy płacą tyle samo za bilet za film fabularny, który kosztuje kilka milionów złotych (standardowa, podstawowa cena polskiego, skromnego filmu obyczajowego).
Film taki powinien kosztować połowę ceny tym bardziej że i czas projekcji jest znacznie krótszy niż zachodniej na przykład, „wypasionej „ produkcji „mega hitu” często dwu i półgodzinnego.

Jest więc błąd i w samej dystrybucji i w samych sieciach kin, które to razem zresztą też jest niepolskie, a nawet jak ma jakiś kapitał polski to jest to kapitał polskojęzyczny.

„Powstanie Warszawskie”  obejrzałem 9 maja czyli w dniu premiery. Swoją drogą specyficzny jednak wybór daty. Czy ma to być ironia,? Sarkazm? Nie odnotowałem.

Przykładowa cena biletu za „ Powstanie Warszawskie”. Sieć kin Helios. Piątek, godzina osiemnasta. Bilet normalny. Dwadzieścia cztery złote.

Damy radę,panie pułkowniku! Scenariusz filmu o Powstaniu Warszawskim Publikatornia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura