CyprianPolak CyprianPolak
568
BLOG

Rys obywatelskiego śledztwa "smoleńskiego"

CyprianPolak CyprianPolak Polityka Obserwuj notkę 2

 

Pod moim wpisem:

http://cyprianpolak.salon24.pl/589742,trzy-telefony-prezydenta-o-8-20-10-kwietnia-2010

znalazły się dwa komentarze osób nie odnoszączące się bezpośrednio do bezpośredniej treści artykułu ale do mojej uwagi, niejako na marginesie, w nim zamieszczonej:

"Teraz jednak jeśli chodzi o prezydenta, od pewnego czasu nie zastanawiam się nad tym, jak się zastanawiałem, żyje czy nie żyje. Jeśli nie żyje, czy szczątki są na Wawelu, czy też jak przypuszczaliśmy,[ nie ma ich tam i w takim razie gdzie są?
Nie zastanawiam się nad tym od pewnego czasu, a będę dopiero ewentualnie do tego wracał, gdy dowiem się dlaczego wspólne zdjęcia bliźniaków i filmy z nimi są powszechnie fałszywkami."

Jeden z komentatorów domagał się ode mnie rozwinięcia tematu na blogu i na PW a potem gdy dałem krótki komentarz okazał swoje niezadowolenie uzywając słowa "rozżalony".

Problem w tym, że rozwinięcia domagał się w sensie: "Co mam na myśli?".

Zaś ja stwierdzałem,( wedle mnie i nie tylko wedle mnie) fakt. Więc na odpowiedź :Co mam na myśli pisząc że zdjęcia są sfałszowan,e ścisła odpowiedź musiałaby brzmieć: Na myśli mam, że są sfałszowane.

W mojej odpowiedzi 2 umieściłem jednak kilka kwestii , które interesują mnie od dawna gdy idzie o śledztwo obywatelskie, bez, których odpowiedzi nie można wręcz w nim działać. Potraktowałem zresztą cenionego przeze mnie komentatora, którego uważam za uczciwego jako kodelowego komentatora do którego mam pytania.

Tenże obraził się zresztą najwyraźniej i usunął swoje oba wpisy. Oto "zalety" internetowych dyskusji. Inaczej jest w spotkaniu bezpośrednim. tu nikt nic nie musi i jak mu coś nie pasuje to się wypina.

Nawet jeśli uważa że go rugam, to poświęciłem mu swój cenny (choćby go marnował -cenny) czas.

Okazuje się, że tylko do blogera można mieć pytania , a bloger już nie.

 

 ...................................................................................................................................................................


"Czego Pan oczekuje? Piszę przecież w artykule, że nie mogę dawać kolejnych obszernych materiałów, czy nawet całej serii pokazujących rzeczy, które widać a o których się nie mówi ( a nawet gdybym mógł i chciał to byłoby to nieładnie wobec innych gdyż czuli by się niedowartościowani i niespełnieni, że nie zostawiam im tutaj pola do popisu tylko wszystko robię sam. Ponadto czuliby się do zobligowani do podkreślania wyjątkowości tej jedynej osoby, która te rzeczy pokazuje, a ja jako człowiek skromny nie chcę być tak pokazywany, poza tym wyróżniany czuję się niezręcznie).
Upiera się Pan przy wyjaśnianiu, podczas gdy ja stwierdzam (wedle mnie) fakt. Upiera się Pan przy wyjaśnianiu przeze mnie, co to ma oznaczać, że zdjęcia przedstawiające braci Kaczyńskich razem są powszechnie sfałszowane? Uważa Pan , że jeśli o tym napisałem to powinienem to wyjaśniać i wraca Pan do sformułowania, co miałem na myśli.
Oczywiście cieszę się, jak rozumiem, że ufa mi Pan, to znaczy nie odrzuca tej informacji , że zdjęcia są sfałszowane. Gdybym zresztą widział to tylko ja, a nikt inny by tego nie potwierdził zapewne nie wspominałbym o tym mimo wszystko.
Ja piszę o tym od jesieni, w komentarzach, ale i na przykład w wywiadzie ze mną jest też o tym. To ja napiszę w takim razie czego ja oczekuję od czytelników ogólnie, a na końcu zadam Panu parę pytań.

Nie uważa Pan, że niezależny czytelnik zorientowany w 10.04.2010, a zwłaszcza bloger czy komentator powinien sam podjąć poszukiwania? Wszak to była do tej pory sprawa wspólna. Gdybym mógł, czy chciał to pokazywać dokładniej, w artykułach to bym to zrobił.
Myślę, że raczej można mieć pretensje do innych.

Skoro czytelnicy czytając blog przede wszystkim Białasa, gdzie głównie komentuję, od jesieni gdy idzie o mnie, bo wcześniej był ktoś jeszcze, kto już teraz nie komentuje, mają taką informację to nic nie stoi aby taki czytelnik, często bloger i komentator sam się tym zajął. Bo gdybym pisał, że jakieś zdjęcia ich wspólne są sfałszowane czy podejrzane, to by mógł nie natrafić, ale jak powszechnie...

Jeśli chodzi o wyciąganie z tego wniosków, to jak mówiłem w wywiadzie, to rzecz druga, najpierw trzeba pokazać że takie zdjęcia czy filmy z konkretnymi osobami (bo nie tylko sprawa braci K – choć to rzecz najistotniejsza) są rzeczywiście sfałszowane.
I nie ma tu możliwości i nie ma sensu o tym dywagować bez paru materiałów przynajmniej pokazujących to, lub bez tego że ktoś tak jak Pan sam pogrzebie i znajdzie.
Ja uważam, że czytelnicy nic nie robią. Nie uważam w związku z tym, że powinno być wszystko podane na talerzu. A i nie mam takich możliwości. Pisałem kiedyś o wytypowaniu kilku osób, które by się zajmowały 10.04 przez jakiś czas intensywniej i wsparciu ich materialnym, gdzie ja sam deklarowałem kwotę 20 złotych miesięcznie, co przy tysiącu osób byłoby dwadzieścia tysięcy. Nie było odzewu.

Proponowałem utworzenie biuletynu smoleńskiego, miesięcznego na przykład, gdzie byłoby wszystko istotniejsze co można znaleźć w mediach na ten temat, czy rzeczy związane oraz na blogach. W wersji skróconej i rozszerzonej za jednym dostępem. Płatnym na przykład przez esemes pięć złotych. Zakładając że liczba czytelników byłaby około tysiąca, lub więcej. Oszczędziłoby by to czasu mnie i innym zaglądania, oglądania tv pod tym kątem, szukania po blogach. Było to ponad rok temu – nie było odzewu, także i Pana zainteresowania.

Ponad rok temu opublikowałem leksykon dotyczący wszystkich postaci występujących w książce „96 końców świata”. Nie zrobiłem tego dla zabawy, tylko dla konkretnych celów. Żaden z tych celów nie został przez innych podjęty. Poświęciłem nań pięć dniówek po osiem godzin, nie mówić o czytaniu samej książki przed pisaniem, które przed napisaniem zestawienia było dwukrotne i z wyrywkami oprócz tego, a wcześniej w lecie 2011 raz. I wyrywkowo. Książka była wypożyczona i przetrzymana z biblioteki. Gdy ją oddałem zobaczyłem że leksykon wymaga drobnego uzupełnienia. Zainteresowanie było duże. Także ze strony lub czasopism, które odrzuciłem w tym wypadku i wejść było dużo. Poprosiłem w komentarzu o przesłanie mi zeskanowanej książki. Pochwały były duże, nikt się nie poczuł do tego by to zrobić.
Oczekiwałem też takich leksykonów od innych, z innych książek, gdzie byłoby zresztą mniej pracy i oczywiście nie doczekałem się. A może sam miałem to zrobić.

Używa Pan określenia „rozżalony”. Więc korzystając z niego ja bardziej mogę być „rozżalony” A takich rzeczy jest więcej. Jedną z nich znajdzie Pan w artykule „Przetłumaczone pytania 8- 10 kwietnia na blogu Gorojanin”.

Napisał Pan, że oglądał takie zdjęcia, jakieś ze wspólnych zdjęć Kaczyńskich i nie zauważył tego. Znów Pan nie napisał czy zrobił to po mojej uwadze, czy też jak rozumiem wcześniej, oglądając po prostu w ramach wspominania bez żadnych kontekstów. Zrozumiałem, że wcześniej. Jest to dość oczywiste, że ktoś kto obejrzy zdjęcia w małej rozdzielczości i ogląda je wspomnieniowo, tak jak i ja dawniej oglądałem, może nic nie zauważyć. Ale istotne jest, czy Pan oglądał, ponownie po przeczytaniu mojej uwagi, czy przeglądał nowe? Wygląda na to, że nie. Dlaczego Pan tego nie zrobił a domaga się nowych informacji? Gdy ponad rok temu przesłałem komuś z zagranicy zeskanowaną ksiażkę „12 rozmów o pamięci” zwrócił mi uwagę na jedno zdjęcie – fotomontaż. Zacząłem patrzeć więc na inne i zajęło mi to zresztą niemało czasu. Sam się zabrałem do roboty. Nie oczekiwałem ,że skoro mi pokazał zdjęcie to ma mi pokazać następne fałsze, a był przecież cokolwiek zobligowany bo poświęciłem jednak trochę czasu na skanowanie, nadto lampę miałem mocno wyeksplatowaną, więc musiałem liczyłem się z tym że zmuszony będę do kupna nowego sprzętu, czego by nie było gdyby nie ten skan. Ja wobec Pana nie jestem zobligowany bo Pan mi nie wyświadczył usługi choć dla dobra sprawy, jak ja jemu.

Dziwię się jednak trochę. Jeśli mnie temat frapuje, a ktoś w materiale, który czytam pisze, że nie może dawać obszernych materiałów na różne tematy związane z 10.04 to szukam sam. Rozumiem, że Pan tego nie zrobił.
Gdyby Pan napisał, że po moim materiale, uwadze w niej wszedł do sieci, znalazł koło setki wspólnych zdjęć bliźniaków z różnych okresów, starał się popatrzeć uważnie, jak najlepiej potrafi, ale nic nie zobaczył, poświęcił na to z 50 godzin, byłaby wtedy inna rozmowa. Mógłbym wtedy wybrać kilka zdjęć i pokazać – tu, tu i tu.
Nawet nie napisał Pan że prosi o wskazanie takiego zdjęcia, zdjęć, tylko chce abym w ciemno udowadniał tezę, której nie postawiłem, dlatego że stawianie jej bez pokazania tego na materiałach nie ma sensu.
Dlaczego chciałby się Pan upewniać co do tezy, jeśli nie ma Pan oparcia w materiałach? I co Pan z tym zrobi w takim wypadku? Powie przy okazji komuś bliskiemu? A on zapyta skąd to wie? Jaki jest sens wchodzić w tezę gdy nie ma się zobaczonych podstaw do niej. Aczkolwiek taki wniosek ze sfałszowanych zdjęć nie jest jedynym.
Ale owszem postawienie takiego wniosku świadczy o otwartym umyśle.
W każdym razie uważam, że bez wyjaśnienia tego dlaczego wspólne zdjęcia bliźniaków są powszechnie fałszywkami i to od czasów dzieciństwa ( jedne monstrualnie fałszowane z chorą kpina nawet, inne bez takiej ostentacji, jeszcze inne przynajmniej niepewne) nie ma wyjaśnienia 10. 04. 2010.

Jeśli chodzi o wymianę informacji to zdaje się u Pana są z tym problemy. Była kiedyś, z tego co pamiętam, kwestia maila do Pana, z którym są problemy, to znaczy chce Pan korzystać tylko z blogu i PW. To jak w takim razie przesłać zdjęcie?
Pana pretensje przypominają też mi trochę sytuację z moim wpisem o sfałszowanym zdjęciu z 4 kwietnia 2010 przedstawiającym Klicha, Buka, Szczygło w Cytadeli Warszawskiej. Dałem sam opis, nie dałem zdjęcia, które nie jest dostępne w internecie, a tylko w książce. Oj szkoda, że nie dał zdjęcia, bo tak nie ma o czym rozmawiać. A jakby dał zdjęcie to by pouciekali z blogu.
A ja tego zdjęcia nie dałem w znacznej mierze dlatego części żeby inni ruszyli tyłek poza internet i sami coś tutaj zrobili nie patrzyli tylko by im podsunąć pod nos.

W związku z tym wszystkim mam do Pana kilka pytań.

- W Francji jest portal poświęcony WTC. Pracuje przy nim 100 wolontariuszy. Jak jeden ubywa czasowo, to nie ma znaku. To informacja sprzed dwóch lat, a film może jeszcze wcześniejszy, nie wiem jak jest teraz.
Czy uważa Pan ,że powinien być taki portal u nas ( powiedzmy z 70 osobami bo Polaków jest mniej) czy też jest Pana zadowolony z tego że jest to wszystko u nas rozrzucone po blogach i prawie nie ma ludzi?

- Czy uważa Pan że jest normalne, że tylko jedna osoba widzi pewne rzeczy (jedna od jesieni), które są dość łatwe do zauważenia. I ta jedna osoba, nie dość że tylko ona jedna pisze o tym w komentarzach i w pojedynczych zdaniach w artykułach, to jeszcze ma pisać o tym materiały pokazujące, uwidaczniające to? Czy to dobrze świadczy o innych blogerach, komentatorach.
- Czy nie jest dość dużo że ta osoba mówi o tym, skoro jest tylko ona jedna w całym internecie, więc de facto na świecie, która o tym pisze publicznie!?
Czy nie powinni inni wobec tej informacji zweryfikować jej, napisać o tym, a także wyjaśnić dlaczego sami na to nie natrafili wcześniej. Bo ja mam wyjaśnienie, którego nie będzie miało 90 procent osób interesujących się 10. 04.
- Czy nie powinno być tak, że po moich kilku tylko komentarzach na ten temat jeszcze w jesieni powinni zająć się tym i inni, ewentualnie pisać do mnie w ramach wzajemnej wymiany myśli i uwag? I moja rola mogłaby się na tym skończyć jeśli chodzi o moje pisanie o tym, a nie odmówiłbym swoje pomocy materiałach i wskazówkach. Czy to nie byłoby według Pana normalne i właściwe? Czy nie uważa , że w takiej sytuacji jeden mój nawet komentarz w sytuacji gdzie przeczyta go kilka nawet setek osób mówiący o sfałszowanych zdjęciach ofiar 96 przed 10 kwietnia powinien zaowocować własnymi poszukiwaniami, własnymi działaniami, przy ewentualnym moim wsparciu.
-
Czy wreszcie uważa Pan czy warto przedstawiać rzecz fragmentarycznie czyli jedno dwa zdjęcia tylko istotna ilość materiału? A jeśli ma być wystarczająca ilość materiału czy nie powinny podzielić się tym różne osoby aby odciążyć jedną?
- Jeśli Pana interesują fałszowane zdjęcia jakichś osób z liczby 96 dlaczego nie włączy się Pan do tego na blogu z. Białasa, który niedawno na Salonie 24 i na Neon 24 pokazał zdjęcie pary prezydenckiej wsiadającej do tupolewa z wcześniejszego okresu, które mu przypominało malunki jarmarczne? I na Salonie 24 konkretnie a propos tego zdjęcia nie było żadnego wsparcia. Proszę bardzo ,a rzecz łączy się przecież z interesującą Pana kwestią bo dotyczy tej samej osoby i tej samej sprawy. Może Pan się zrehabilitować. Myślę, że jak Pan nawiąże do tego zdjęcia w aktualnym wpisie biaasa nie będzie miał nic przeciwko temu.
- Czy osoba dowiadująca się o sfałszowanych zdjęciach bliźniaków nie powinna mieć raczej dyskomfortu, że tak oczywista rzecz i wyraźna, nawet dla zobaczenia dla amatora, (który trochę wgryzł się w 10.04 i nabrał wprawy), że do tej pory tego nie wiadomo? Oczekiwanie od jednej osoby ciągnięcia tego.. Nie ma Pan odczucia absurdu tutaj?
Co do amatorów dodam jeszcze, że 19- sto dwudziestoletni, w miarę niegłupi chłopcy, ale też nie jakieś wielkie orły , nie interesujący się fotomontażami, w ogóle Smoleńskiem, nie mający oka fotografa ani filmowca nie mają problemu z zauważeniem, że ze wspólnymi zdjeciami bliźniaków coś nie gra i nie tylko ze wspólnymi, także para prezydencka, pojedynczy LK itd.
- Dlaczego interesując się tą sprawą i domagając ode mnie pytań nie zainteresował się Pan innymi sfałszowanymi zdjęciami ? Na blogu z Białasa i w artykule „Przetłumaczone pytania”.. jest link do zdjęcia przedstawiającego E. Błasik nad grobem gen. Błasika. Prof. Dakowski wyróżnił zresztą ten fragment na czerwono. Nim powstał artykuł, na blogu Białasa wobec mojej uwagi że jest takie zdjęcie nieznany mi do tej pory komentator znalazł je samodzielnie, pokazał, uznał chyba że jest sfałszowane, wycofał się. Pojawia się komentatorka N; zaczęła bronić, że może dziennikarze pomylili, a jak jej pokazałem, że Błasikowa ma doklejone dłonie, to uciekła w popłochu. Co Pan sądzi o takiej postawie blogerów i komentatorów, jak  czy jest ona Pana zdanie właściwa?
- Dlaczego Pan nie odniósł się do tego zdjęcia, jeśli zakłada że 10. 04 jest w ramach NWO i w związku z tym mogą być robione najdziwniejsze rzeczy?

Proponuję na początek odnieść się do tego zdjęcia i nabrać wprawy, bo jeśli nie zobaczy Pan nic podejrzanego w tym zdjęciu to oglądanie innych pod takim kątem raczej nie ma sensu,
- Czy Pana zdaniem normalna jest sytuacja w której ja piszę, że jest sfałszowane zdjęcie „ofiar smoleńskich” z 4 kwietnia 2010 w tym gen. Gągora. Zainteresowanie jest duże i wobec braku podsunięcia tego zdjęcia pod nos osoby, które chciałyby je zobaczyć zachowują się tak jakby to było w tajnym sejfie. Podaję dokładnie stronę w książce, opis zdjęcia. Czy nie uważa Pan za normalne i właściwie, że ktoś by sam wrzucił to zdjęcie w sieć i pokazał je, albo nawet kilka osób. Albo przynajmniej pojawił się na moim blogu później jedna, druga osoba i napisała że zeskanowała zdjęcie, popatrzyła i widzi , że coś w nim nie gra, inna by napisała że wszystko w nim, jej daniem w porządku, albo nic nie potrafi dostrzec. Jedna osoba zeskanowałaby bo ma książkę w domu na własność, inna poszłaby do biblioteki, a jeszcze inna książkę kupiłaby. Czy nie uważa Pan że taka postawa byłaby w odpowiedzi właściwa. A może nie , może uważa Pan inaczej ,proszę się wypowiedzieć.
Bo ja uważam, że jeśli w tak ważnej sprawie piszę o zdjęciu, które jest dostępne w książce, która jest powszechnie dostępna, to przynajmniej kilka osób powinno się do niej odnieść. Ciekaw jestem Pana opinii. A jakie było Pana podejście w tej sytuacji?

Czy nie uważa Pan, że dodatkowo inne osoby powinny się zainteresować książką bo skoro jest jedno takie zdjęcie to może są i inne. (A zresztą pisałem o tym w komentarzach) Czy nie pomyślał Pan podobnie, że powinno się przyjrzeć i innym zdjęciom w tej książce i wziąć tę książkę samemu do ręki?
Widzi Pan, ja pokazuję i nie ma odzewu. Nie ma tak jak było w przypadku początkowych wcześniejszych dociekań „smoleńskich”.
A Jadwiga Kaczyńska. W moich ostatnich artykułach na ten temat –cisza. A wpis w „Wyborczej” znikną. A co Pan na ten temat pisał, komentował?

- Dlaczego chce Pan mnie dodatkowo narażać? Napisałem ,co napisałem. Pan dał komentarz – i dobrze, ale Pan się domaga ode mnie rozwijania tego i okazuje swoje niezadowolenie gdy ja tego nie czynię. Ja się narażam, gdy tego sam chcę, ale nie wtedy gdy ktoś mnie do tego zachęca. To musi być moja własna wola i wybór. Jakie ma Pan do tego prawo? Nie wspiera mnie Pan w żaden sposób. (Nie przesłał Pan na przykład skanu książki , nie zamieścił, choćby anonimowo zdjęcia, nie kupił mojego scenariusza, co w swoim czasie, w tamtym roku przy istotnym wsparciu, zakupie jak sądziłem przez kilkuset patriotów zainteresowanych prawdą o 10.04. pozwoliłoby mi zamieścić dużo istotnych materiałów o 10. 04, albo napisać i wydać nawet książkę o 10.04.)
-
Pan i inni patrioci zainteresowani prawdą nie pomyśleli o tym czyż nie. Albo nawet, jak nawet zaznaczyłem, to wypięli się. Proszę wymagać od własnej córki na przykład w tej kwestii, a nie od blogera, który poświęcił na to kupę czasu, pokazuje coś zamiast innych, a inni się znowu wypinają, milczą, a co najwyżej oczekują, a nawet żądają jak Pan nic samemu nie robiąc na zasadzie napisz to poczytamy. Wspomniałem o czymś to rozwijaj.

..................

Pragnę też zauważyć, że nie odniósł się Pan do meritum artykułu a tylko do twego jednego zdania, choć przyznaję ,że ze wszystkich najbardziej „zaskakującego”?, jakiego by słowa nie użyć.

Pytam Pana, co Pan sądzi o innych i czy to jest wedle Pana normalne (co piszę w artykule) że blogerzy i komentatorzy powszechnie zignorowali ten trzeci telefon. I Czy to jest normalne?
Czy Pan też zignorował?
I czy to jest wedle Pana normalne, że ja który we wrześniu już 2011 zauważyłem brak takiego artykułu i jak piszę czekałem na niego nie doczekałem się do tej pory i sam go napisałem z powodów o których piszę.

Zapytam jeszcze czy nie wolałby Pan czytać przynajmniej o niektórych rzeczach w gazecie na szmacie, która Pan kupi w kiosku czy zadowala Pana internet i to że ktoś coś gdzieś napisze. Wtedy od tych dziennikarzy, których Pan opłaca poprzez kupowanie gazety mógłby wymagać. I gdyby dziennikarz napisał taką uwagę w artykule to mógłby Pan oczekiwać rozwinięcia w następnym.
Albo i gazety tylko w internetowym wydaniu. Wiele znanych tytułów prasy światowej obecnie ukazuje się tylko w internecie. Czy też Pana coś takiego nie interesowałoby by? Czy woli Pan poczytać sobie na blogu?

- Nie wczytuje się też Pan uważnie w to co pisze bloger w komentarzu. Oczekiwał Pan odpowiedzi, a widzi Pan przecież, że nie dałem żadnego komentarza pod swoim blogiem. Widzi Pan tylko siebie. Ponadto napisałem, że miałem zamiar nie pisać i nie komentować pod swoim blogiem do końca lipca. To też Pana nie interesuje. Nie pomyślał Pan o tym, że po wrzuceniu artykułu mogę nie patrzeć już na blog? A może mam takie wyjazdy na przykład w inne miejsce, gdzie nie mam przez jakiś czas internetu? Nie mam zamiaru się tłumaczyć.
-
Jak zaś piszę, że miałem taką absencję zrobić, to Pana nie interesuje, bo wprawdzie ją przerwałem, ale zmuszony niejako, ponadto moja aktywność w pisaniu i komentowaniu znów się urwała ,więc na jakiej podstawie może Pan oczekiwać mojej obszernej odpowiedzi. Nie może Pan pomyśleć, że staram się minimalizować skutki tej przerwanej absencji i moja odpowiedź choćby z tego powodu może być krótka?

Ponadto jak ktoś chce odpowiedzi to pisze na mail na moim blogu, bo mogę się nie logować przez dłuższy czas i wygodniej jest mi ponadto pisać z gmaila.

Teraz jest dłuższa odpowiedź. Sądziłem ,że będzie krótsza. Pan napisał co Pana interesuje w tej sprawie i ja napisałem co mnie interesuje. Powinno być odwrotnie. To Pan powinien napisać dłuższy komentarz i odnieść się do zdjęć które do tej pory powinien Pan przejrzeć.

Wyjaśniłem obszernie swoje stanowisko, także z szacunku dla Pan komentatorskiego dorobku, gdzie nie znalazłem, z tego co pamiętam, nic podejrzanego.
Jednakże teraz ucięło mi to ten czas i rozbiło dzień, a wyszły mi dodatkowe rzeczy do zrobienia, a to wpłynęło na opóźnienie istotnego dla mnie wyjazdu.
Jak Pan widzi, jakie mogą być skutki obszernej odpowiedzi:).
Jeśli bloger, który ma tyły z powodu zajmowania się 10.04 i daje mimo to jednak obszerny artykuł to raczej powinien jakąś myśl, czy informację zawartą w tekście rozwijać obszernie komentator, a nie być rozżalonym.

.....
Proszę też nie brać tego tylko do siebie. To są jakby pytania i uwagi do ogółu czytelników i komentatorów blogów inscenizacji smoleńskiej\

O proszę też Pana i innych o nie oczekiwania rozwijania jakichś myśli czy uwag w moich artykułach. Chyba żebym robił to zawodowo. Kiedyś było inaczej, teraz jest inaczej. Wystarczy że już napiszę. A rozwijać, niech rozwijają czytelnicy. Jak będę chciał i mógł to sam rozwinę.
Rozumie Pan chyba, że sytuacja w której od jesieni piszę o sfałszowanych zdjęciach i daję tu pole do popisu czytelnikom, oczekuję też czegoś od innych, a tymczasem po trzech kwartałach spotykam się z domaganiem się rozwijania tego co sygnalizuję, co jest sprzeczne z kolei z moimi oczekiwaniami i zamierzeniami, jest dla mnie irytująca."

 

........................................

Na moim innym blogu jest załączone takie fałszywe zdjęcie bliźniaków z pierwszej połowy lat 90 -tych. Ale nie będę podsuwał pod nos. Kto chce znajdzie, albo raczej problemem jest dlaczego inni nie znaleźli wcześniej.

 

Damy radę,panie pułkowniku! Scenariusz filmu o Powstaniu Warszawskim Publikatornia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka